autostop-australia
Basia Bordych
Polska,
Poznań
Blog dostępny w językach:
Nazywam się Basia Bordych, jestem studentką III roku Zootechniki na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. W kwietniu 2012 roku wyruszyłam w świat autostopem! W trakcie swoich podróży odwiedziłam 16 krajów, poznałam rzeszę cudownych ludzi oraz przeżyłam wiele wspaniałych przygód, o których można by napisać książkę. Każda z nich była inna i zdecydowanie każda wniosła do mojego życia coś nowego. Podróże kształcą- nie da się temu w żaden sposób zaprzeczyć.
Podczas tegorocznych wakacji mam zamiar dokonać czegoś, o czym jeszcze rok temu nie śmiałabym śnić. Nigdy wcześniej nie przyszłoby mi do głowy, żeby ruszyć w samotną podróż autostopem po nieznanym mi kontynencie. W ciągu 3 miesięcy chcę zwiedzać Australię zimową porą .
Skąd wziął się pomysł?
Pomysł podrzuciła mi moja Mama ok. 1,5 roku temu, kiedy ja byłam jeszcze na etapie "Po co mam tam lecieć? Przecież to drugi koniec świata" Był to czas, kiedy dopiero zaczynałam podróże zagraniczne tanimi liniami lotniczymi, a jeżdżenie autostopem było dla mnie abstrakcją i niepotrzebnym ryzykiem. Jednak, kiedy człowiek już posmakuje takiego stylu życia – uzależnia się od niego i chce coraz więcej. Tak też było w moim przypadku. Wiedziałam, że chcę polecieć do Australii, jednak nie miałam na to przedsięwzięcie konkretnego pomysłu.
We wrześniu, w trakcie kolejnego zagranicznego wypadu stopem (tym razem do Lizbony), na odcinku autostrady pomiędzy Montpellier a Barceloną spotkałam autostopowicza Petera Sharpa – Australijczyka z Perth, który w znacznym stopniu przyczynił się do podjęcia przeze mnie ostatecznej decyzji. Uświadomił mi, że warto podejmować ryzyko podążając za swoimi marzeniami, realizować je i tym samym czerpać radość z życia, którego smakiem jest dla mnie przygoda.
Ostateczna decyzja o podróży do Krainy Kangurów wywołała radość wśród najbliższych, jednak kiedy oznajmiłam, że mam zamiar podróżować samotnie autostopem- entuzjazm został w pewnym stopniu stłumiony. Nie wpłynęło to jednak na moją decyzję .
Jaki masz plan ?
Wyruszam z Polski 28 czerwca, następnego dnia jestem w Sydney. Mam zamiar spędzić tam ok. 4 dni i ruszyć w dalszą drogę. Plan mojego przejazdu wygląda tak : SYDNEY ->Wollongong-> Ulladulla-> Moruya-> Canberra-> Yass-> Wagga Wagga-> Albury-> Melbourne-> Geelong-> Ballarat -> Dunkeld-> Mount Gambier -> Kingston SE -> Adelaide-> Port Pirie -> SYDNEY - są to miejscowości, w których prawdopodobnie będę miała nocleg udostępniony przez Couch Surfing. Teoretycznie ograniczam się do Australii południowej, jednak – jeśli zdarzy się tak, że spotkam kogoś jadącego 5 tysięcy kilometrów dalej – bez większego namysłu podejmę decyzję o zmianie trasy i przyznam się szczerze – na to liczę. Pozwoli mi to na posmakowanie również typowych, australijskich upałów. Jak już wcześniej wspomniałam – planuję podróżowanie po południowej części kontynentu, która w okresie zimowym jest najzimniejsza a temperatura waha się od 0-20 °C w zależności od obszaru : )
Dlaczego lecisz sama ?
Lubię stawiać sobie wyzwania; sprawdzać, jak zachowam się w sytuacjach, o których teraz nawet nie śnię. Chcę zobaczyć jak z nich wybrnę będąc samotnie w obcym mi miejscu. Podróżując poznajemy samych siebie. Uczymy się cierpliwości, pokory oraz wielu innych cech, które mają istotne znaczenie w naszym życiu.
Masz jakiś plan awaryjny ? Co jeśli nie znajdziesz noclegu ?
To żaden problem – biorę ze sobą namiot i śpiwór, także czas i miejsce nie grają istotnej roli – jeśli chodzi o spanie. Oczywiście zdaję sobie sprawę z zagrożeń, jakie czekają na mnie ze strony dzikich zwierząt. Liczę się z tym i będę podejmować decyzje, które w danym momencie będę uważać za najlepsze. Będę się starała campingować na podwórkach prywatnych posesji, oczywiście uprzednio pytając właścicieli o zgodę. Biorę pod uwagę również pomoc w zamian za nocleg .
A jeśli nie będziesz chciała wrócić ?
Wrócę do Polski na pewno, bo mam bilet w 2 strony bez możliwości przedłużenia pobytu, poza tym muszę dokończyć studia. Nie ukrywam, że lecę do Australii po to, aby „wstępnie obadać teren”. Chcę zobaczyć, jak czułabym się w rzekomym „raju na Ziemi”, o którym opowiada każdy, kto miał możliwość posmakować tego kontynentu. Jeśli okazałoby się, że odnalazłabym tam siebie, miałabym perspektywy na przyszłość i potencjalną pracę, która pozwoliłaby mi na samorealizację i z której czerpałabym ogromną radość – byłabym skłonna tam powrócić. Póki co mogę tylko gdybać, wszystko wyjdzie w praniu .
Podsumowując – życie jest zbyt krótkie na to, aby nie spełniać swoich marzeń wtedy, gdy jest na to czas. Strach przed nieznanym sprawia, że ludzie boją się podejmować ryzyko związane z ich przyszłością – niesłusznie. Im więcej niewiadomych na początku, tym większa radość po osiągnięciu celu. CHCIEĆ TO MÓC !!!